Miętus – łowienie w marcu

Czekałem na pierwszy marca z niecierpliwością. Pogoda w tym roku nieco inna niż rok temu, no cóż każda pora jest dobra gdy są chęci i chce się wyjść z domu aby poszukać dorszowatego. Miętus – łowienie w marcu
Zbierałem się do opisu tych weekendowych wypadów na miętusa i trochę jakoś nie bardzo mi to szło.
Dzisiaj jednak postanowiłem opisać co nieco co czynię. Zawsze chciałem sprawdzić czy w rzece Tanew w Ulanowie są miętusy. Postanowiłem przekonać się w tym sezonie. Wyjechaliśmy na t/z rekonesans do Ośrodka Szkoleniowo -Wypoczynkowego Tanew hotel ,,Galicja”.

Na przeciwko Hotelu jest zapora na rzece Tanew ale od lat nie używana. Przed zaporą w stronę ujścia jest próg za którym woda spada z impetem i nabiera szybkości.
Właśnie tam rzucając przynętę w oddali od zawirowań w spokojny nurt spodziewam się miętusa.
Z tym przekonaniem wróciłem do domu. W czwartek na cotygodniowym dyżurze w Kole moja przygoda z miętusem na Tanwi się skończyła.

Kolega Jarek Skarbnik świeżo po powrocie z Okręgu oznajmił że rejestry na wody Okręgu Zamość są nieważne bo niema porozumienia między Okręgami o wzajemnym wędkowaniu.
Chyba że w najbielszym czasie nasze dzielne Zarządy Okręgów się dogadają.
No cóż może nie jestem jeszcze doświadczonym wędkarzem w dziedzinie połowu miętusa ale mam klika zastępczych miejsc i tam postanowiliśmy pojechać w najbliższym czasie.

Wybraliśmy pewne miejsce gdzie jesienią miętusy brały i są na pewno bo niektórym darowaliśmy życie.
Przez Mistrzostwa w skokach narciarskich nasze wypady są opóźnione no ale w końcu dotarliśmy nad naszą ulubioną rzeczkę. Adam postanowił sprawdzić w dole za spiętrzeniem bo twierdził że miętusy z tych kamieni tworzących próg muszą wychodzić na żer. Ja zarzuciłem w górę z drugiej strony też z tą samą nadzieją. Po godzinie zasiadki Adam stwierdził że w dole rzeki jest zbyt niski stan wody i zmienia miejsce na stare wypróbowane. U mnie w tej godzinie był dwa brania ale puste zacięcia. Musiał się bawić jakiś podrostek. W końcu i ja postanowiłem zmienić miejsce. Zwinąłem sprzęt do auta i przejechałem w miejsce bliżej Adama.

Od nowa wyjmowanie sprzętu i zejście nad wodę. Doszedłem do rzeki a tu miła wiadomość jest dorszowaty pierwszy dzisiaj. Zrobiłem mu zdjęcie telefonem i właśnie jego widok dołączyłem do relacji z wypadu. Posiedzieliśmy jeszcze dwie godziny, ponieważ nie było żadnych brań a zimno zaczęło nas przenikać wróciliśmy do domu z nadzieją na lepsze brania w następny weekend.Pozdrawiam.

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *