Wędzony miętus

Wczoraj wędziłem wędliny na Święta, a wcześniej naszła mnie myśl, aby uwędzić miętusy z jesiennych połowów, które leżą w zamrażarce i wreszcie trzeba je jakoś przyrządzić do zjedzenia.
Jak pomyślałem tak i zrobiłem:
Miętusy dzień wcześniej rozmroziłem. Wymyłem i położyłem aby obciekły z wody w durszlaku.
Następnie posoliłem, popieprzyłem i skropiłem cytryną w misce i odłożyłem do lodówki prawie na dobę aby przeszły przyprawami.
Rano rozpaliłem pod wędzarnią. Rybki wyjąłem z lodówki i wylałem z miski pozostałość po przyprawach. Wlałem do ryb odrobinę oleju i wymieszałem. Włożyłem rybki do nagrzanej wędzarni.
Podpalałem około 1 godziny, a że musiałem wyjechać pozostawiłam je w wędzarni aby doszły i wystygły.
Gdy przyjechałem rybki były uwędzone, ale na mój gust to za bardzo je wysuszyłem za bardzo odparowały.
Są bardzo dobre ale myślę że gdybam je pilnował i wyjął po uwędzeniu to były by o wiele lepsze.
Dołączyłem kilka zdjęć. Pozdrawiam i życzę Wesołych Świąt.

     

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *