Zębaty miętus

Podzielę się z Kolegami przygodą z pierwszej jesiennej wyprawy na miętusa. Wolne dni od pracy zazwyczaj spędzam z rodziną w domku na wsi i w ten piątek tak samo pojechałem. Podczas podróży Syn już nęcił że noce i dni są zimne i żeby wybrać się na miętusa. Ja byłem trochę oporny ale w końcu dałem się przekonać. Niech będzie posiedzimy 2-3 godziny i wracamy. Zapakowaliśmy sprzęt , przynęty i jazda na miętusią rzeczkę. Pojechaliśmy przed zmrokiem aby obejrzeć w naturalnym świetle łowisko. Rzeczka mało się zmieniła trochę mało wody ale są na niej dołki głębsze gdzie można się spodziewać brań. Wybraliśmy miejsca i przynęty do wody. Ja łowiłem na dwie wędki na jednej rosówka na drugiej filet. Adam podobnie. Po godzinie oczekiwań coś tam mi na wędce z rosówką szarpało podejrzewam że mały okonek się bawił. I nic więcej. Za jakiś czas w moją stronę podąża Adam i niesie coś na wędce. Gdy podszedł zobaczyłem piękny szczupak wziął mu na filecika a Syn prosi o dłuższe szczypce aby go odczepić z haka. Tego wieczoru posiedzieliśmy tak jak obiecałem prawie do 22-giej no i trzeba było wracać. Wracaliśmy z pewnym doświadczeniem że jeszcze nie ten czas na tą rybę. Ale w wędkarstwie jak w życiu do sklepu idziesz kupić jedno a wychodzisz zupełnie z czym innym.Tak i tu pojechaliśmy na miętusa a złowiliśmy szczupaka. Pozdrawiam kolegów serdecznie.

 

Miętusy poczuły wiosnę

Tego popołudnia zaplanowaliśmy wyjazd na miętusa. Chyba już ostatni raz z zaznaczeniem na chyba. Pogoda w dzień była dosyć ładna ale noce są jeszcze chłodne i z tą myślą i nastawieniem pojechaliśmy na tego nocnego drapieżcę. Może jeszcze weźmie choć już połowa kwietnia minęła. Przyjechaliśmy nad rzeczkę no i jak zwykle jakieś problemy tym razem woda wysoka niespokojna no cóż szukamy jakiejś miejscówki. Znaleźliśmy kawałek spokojniejszej wody za zwalonym w poprzek rzeki konarem. Sprawdziliśmy grunt – spory dołek. Woda wymyła jest jakieś 2-3m głębokości a przy brzegach pozostawione pnie po olchach naturalne kryjówki dla miętusa. Rozłożyliśmy wędki na haki filety oklei i w wodę. Zaczyna się zmrok temperatura spada wszystko idzie w dobrym kierunku. Czyli powinny brać miętusy. Po jakimś czasie wyjmujemy przynęty sprawdzamy i z powrotem do wody. Po godzinie szarpnęło na mojej wędce kila razy zaciąłem i pusto. Za chwile na syna wędce to samo. Ponęciłem kawałkami ryb może się skuszą. Co jakiś czas sprawdzaliśmy przynęty. Stwierdziłem chyba miętusy już poczuły wiosnę i ciepełko ich nasyciło. Po trzech godzinach zadecydowałem jedziemy do domu odłożymy wędkowanie na miętusy do jesieni. A tu niespodzianka na syna wędce jest miętus, może nie wyrośnięty trochę ponad wymiar ale zawsze ryba . Zrobiłem kilka zdjęć i wrócił do wody niech rośnie do jesieni może zapomni i weźmie jeszcze raz. Pozdrawiam kolegów wędkarzy.

Pierwsza i ostatnia wyprawa wędkarska

Zima 2012-2013 była długa i niezbyt ciekawa dla wędkarzy. Ja osobiście na tzw. podlodówkę wybieram się rzadko i to dopiero w tedy gdy jestem pewien, że lud jest na tyle gruby i niema ryzyka załamania się pod nogami. I nastąpił ten dzień 23.02.2013r nie wytrzymałem dłużej stwierdziłem, że jedziemy na ,,Warchoły” zobaczymy co się dzieje. Zajechałem nad łowisko no i co. Wędkarzy nie widać, pomyślałem sobota pora obiadowa pewnie dlatego. Mówię do syna wejdziemy na lód to zobaczymy czy są dziury i w ogóle czy coś się na nim działo. Na wszelki wypadek wzięliśmy ze sobą wędki i siedzenia. Po wejściu na lód zobaczyliśmy kilka otworów wcześniej wywierconych. Trzeba będzie je wykorzystać pomyślałem więc do dzieła każdy przy swojej zaczyna kombinować. Na lodzie widać rozsypana zanętę więc dobrze bo my nie mamy. Przyjechaliśmy na rekonesans ale jak coś weźmie to będzie miło. Zaczynamy ustawiać grunt mormyszka w otwór i jazda w dół , popuszczam żyłkę i popuszczam no stanęła nareszcie. Wyciągam sprawdzę jaka głębokość no jest około 7m. Założyłem ochotkę i z powrotem do wody. Wędkujemy ruszam wędką raz w górę to w dól niżej wyżej no i nic, zmieniam głębokość z dna nic z wieszaka nic . A Adam ma już pierwszego okonia gratulacje czyli coś powinno brać. Czekam dalej i próbuję, coś mi zaczyna uginać końcówkę. Zacinam no i jest płoć jakieś 18-20 cm. Jest nadzieja na brania. Po pewnym czasie zmienialiśmy miejsca wędkowania złowiliśmy jeszcze płoć i okonia i po około 2,5 – 3 godzinach stwierdziłem, że wystarczy zabawy. Była to nasza pierwsza i ostatnia wyprawa tej zimy. Pozdrawiam wszystkich kolegów.

 

Pora na miętusa

Pozdrawiam kolegów wędkarzy. Jest już marzec, wiec można śmiało łowić miętusa. Rozochociłem się w połowach bo kilka ryb złowiłem w jesieni.
A poza tym mój syn Adam mnie dopinguje więc chcąc nie chcąc wybieram się na połowy. Mam małe doświadczenie w połowach tych rybek ale najlepsze doświadczenia nabiera się praktykując. Ja tę rybę łowię na grunt, przynęta to filecik z ryb.
Wiem, że ta ryba jest bardzo trudna do złowienia, potrzebuje specjalnych warunków t/j pogody, pory i innych czynników które trzeba spełnić żeby ją złowić.
Piszę do Was i proszę o porady jak tą rybkę łowić aby połów był skuteczny no i jak się ją złapie to jak ją przygotować do spożycia. Dla mnie osobiście same przebywanie na łowisku jest przyjemnością bo pali się ognisko, jest cisza no i ta niewiadoma czy coś weźmie.
A gdy weźmie to zobaczymy ją dopiero w świetle latarki. Rybka przedstawiona na zdjęciu to oczywiście miętus 44 cm złowiony na fileta z płotki metodą na grunt w dniu 20-11-2012r godzina około 18 -stej .Ponieważ jak wcześniej mówiłem trudno nam było usiedzieć w domu, postanowiliśmy pojechać na miętusa w miejsce gdzie w jesieni co nie co brało. Popatrzyłem na termometr no i jest -7 *C co robić. Wędki przygotowane przynęty też jedziemy. Po przyjeździe a bardziej po podjechaniu bliżej łowiska, okazało się że samochodem nie da się jechać bo jest dużo śniegu. Wyjęliśmy sprzęt i hejże nad wodę.
Wędki dało się jakoś rozłożyć gorzej je było podeprzeć bo ziemia zamarznięta. Wędki zarzuciliśmy i czekamy. Rozpaliłem ogień bo zimno zaczęło dokuczać. Siedzimy przy ognisku, księżyc pięknie świeci a brań zero. Po około dwóch godzinach mówię do Adama sprawdzę w samochodzie jaka jest temperatura. Poszedłem do samochodu.Termometr w aucie wyświetlił -13*C. Wróciłem i mówię nie ma co siedzieć przy tak niskiej temperaturze szkoda zdrowia. Zwijamy sprzęt i tu zaskoczenie .
Nie można złożyć wędek, a cha pomyślałem to ten mrozik. Dopiero po podgrzaniu w blasku ognia udało się nam jakoś to zebrać do kupy. No i co jest to dla nas jakieś doświadczenie.
Myślę, że przy tak niskiej temperaturze to i rybkom nie chce się jeść. Pozdrawiam serdecznie i życzę udanych połowów.